Trzecie z rzędu zwycięstwo zaliczyli nasi seniorzy.

Mimo, że Krzczonovia w ostatnch latach zajmuje miejsca w dolnych rejonach tabeli to mecze z tą drużyną są dla nas dość trudne i nie inaczej było też w niedzielę. Owszem mieliśmy częściej piłkę i jakieś okazje, ale przez prawie całą pierwszą połowę utrzymywał się wynik 0:0. Sam zaś gol otwierający, który padł w 38′ dowiódł, że jak nie da się zdobyć bramki po normalnej akcji to trzeba liczyć na „farfocla”. Adam Kępowicz z pewnej odległości uderzył w kierunku bramki gości, choć właściwiej byłoby napisać „nad bramką” bo piłka poleciała dość wysoko. Potem zaczęła spadać niemal pionowo i wpadła za Arielem Cybulą do bramki. Podwyższenie nastąpiło w 41′ już w bardziej normalnych okolicznościach. Lewą stroną „poszedł” Kacper Kurek, dośrodkował a Krystian Matlakowski dołożył głowę. W 70′ mogliśmy „zamknąć mecz”, ale zawodnik Krzczonovii trafił w poprzeczkę. Wyjaśniam – w poprzeczkę własnej bramki, tak bowiem wybijał piłkę po zagraniu Kurka, że omal nie zaliczył samobója. Niestety rychło sprawdziło się powiedzenie o zemście niewykorzystaniej szansy. W 73′ po zagraniu ręką gości otrzymali rzut wolny dość blisko bramki a Adrian Skowronek wykonał go skutecznie. Goście po bramce kontaktowej uwierzyli, że mogą osiągnąć coś więcej, więc zrobiło się nerwowo, tym bardziej, że zaraz po bramce znów byli przekonani o naszym zagraniu ręką – tym razem w polu karnym. Na szczęście sędzia był innego zdania, a i inne zabiegi krzczonowian nie przyniosły skutku. Za to my mieliśmy szansę na bramkę na 3:1, ale Matlakowski przegrał pojedynek z Cybulą. Skończyło się więc wygraną 2:1.