Fatalna gra w drugiej połowie przesądziła o porażce 1:4 (1:0) z KS Ciecierzyn.
Skład:
Arkadiusz Mitura – Paweł Zdeb, Łukasz Kwiatkowski, Adrian Kubecki (63′ Łukasz Śledzicki), Michał Woźniak – Aleksander Gustaw (70′ Kacper Pelczarski), Adam Kępowicz, Radosław Rusinek, Grzegorz Stępniowski – Rafał Pietroń (65′ Kacper Kurek), Michał Kaleniec
Bramki:
- 1:0 – Michał Kaleniec 39′
- 1:1 – Krystian Iwanoik 61′
- 1:2 – Krystian Iwaniuk 69′
- 1:3 – Kamil Pankowski 71′
- 1:4 – Paweł Zdeb 76′ (samobójcza)
Żółte kartki:
Radosław Rusinek – Wojciech Bieniek
„Miłe złego początki” zwykło się pisać po meczach, które miały taki przebieg jak nasz z KS Ciecierzyn. Po pierwszej połowie schodziliśmy z boiska zadowoleni. Trudno było mieć zastrzeżenia do gry a przede wszystkim to nasz zespół prowadził.
Zanim jednak padł pierwszy gol to wcześniej dobre okazje mieli w 11′ Rafał Pietroń i – jeszcze lepszą – w 29′ Michał Kaleniec, który niestety strzelił zarówno nad bramkarzem jak i nad bramką Ciecierzyna. Również goście kilka razy zatrudniali Arkadiusza Miturę, a najgoręcej pod jego bramką było ok 35 minuty gdy przyjezdni mieli serię rzutów wolnych.
Zaraz potem, w 39′, po akcji Krężnicy Radosław Rusinek zagrał do Kaleńca a ten będąc sam na sam z Patrykiem Skrajnowskim nie pomylił się i dał nam prowadzenie 1:0.
Po przerwie na boisko weszła niby ta sama Krężnica, ale zupełnie odmieniona. Druga połowa to w naszym wykonaniu pasmo złych decyzji, błędów, roztargnienia. Niemal od początku czuć było, że prędzej czy później skończy się to stratą bramki. Chwila ta nadeszła w 61′ kiedy to Krystian Iwaniuk wyszedł środkiem przed Miturę i strzałem po ziemi wyrównał.
Strata gola wcale nas nie motywuje i goście to wykorzystują. W 67′ jeden z obrońców nie trafia w piłkę i po strzale Iwaniuka przegrywamy 1:2 a 69′ inny nasz defensor nie sięga piłki i Kamil Pankowski głową podwyższa na 1:3. Ostatnim akcentem tego dramatu był gol samobójczy w 76′ strzelony przez Pawła Zdeba.
To był dziwny mecz. Nazwałbym go wręcz trójmeczem między Ciecierzynem a dwiema Krężnicami, z których jedna do drugiej była podobna jak dzień do nocy.